Jakbyście zapytali mnie dziesięć lat temu, co będę robić w roku 2020 to nigdy bym nie powiedziała, że będę mieć własną pracownię. Nie zgadłabym też, że będę prowadzić autorską markę sukni ślubnych. Oczywiście nigdy bym też nie uwierzyła, że będę wysyłać suknie ślubne na sesje zdjęciowe w warszawskich Łazienkach albo do Paryża. Niemniej jednak morał z tego jest jeden – trzeba mieć marzenia i mierzyć wysoko.
Nie będę się dziś nadmiernie opisywać. Ponoć jedno zdjęcie jest warte więcej niż tysiąc słów a bynajmniej zdjeć mam więcej niż jedno ;).
Modelka ma na sobie komplet ślubny z kolekcji Where The Wild Roses Grow 2018 składający się z tiulowej spódnicy z trenem i krótkiego sweterka z wyhaftowanymi różami. Musicie przyznać, że nasza „panna młoda” wygląda bardzo romantycznie.
- zdjęcia: Emil Wittstock
- modelka: Marta